Potęga uczuć cz.4


W piątki zawsze przychodzili do nas znajomi Maćka. Moje koleżanki nie miały tak dużo czasu na to, żeby nas tak często odwiedzać. Każda miała już męża i dzieci i nie w głowie były im cotygodniowe spotkania w piątek wieczorem.

Mieszkałam z Mackiem już od miesiąca i utwierdzałam się w przekonaniu, że kocham Maćka a Szymon to wspaniały przyjaciel. Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Ja na fotelu razem z Szymonem, na kanapie obok nas Karol. Obok Szymona Klara i Maciek, naprzeciwko mnie Kamil. Ciężko mi było patrzeć na Maćka i Klarę, szczególnie jak się w naszym towarzystwie przytulali. Wstałam z fotela i poszłam dno kuchni. Stanęłam naprzeciwko blatu, oparłam się o niego i musiałam zaczerpnąć kilka głębokich oddechów. Nagle ktoś stanął za mną, przytulił mnie i pocałował w czubek głowy.

- Przykro mi kochanie. - Szymon szepnął mi do ucha. A mi łza spłynęła po policzku. - Od kiedy go kochasz? - Zapytał bez ogródek. Nie miałam siły zaprzeczać, nie jemu. Jemu jednemu ufałam. Odwróciłam się twarzą do niego.

- Od pierwszego dnia. - Powiedziałam i oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Był dużo wyższy o de mnie więc czułam się przy nim bezpieczna.

- Przykro mi, że musisz na to patrzeć. - Tak bardzo nie chciałam płakać, żeby wszyscy to widzieli.

- Proszę cię nie mów nikomu. Nie chce się tam mieszać między nich. Nie będę nic rozbijać. - Powiedziałam.

- Kochanie nie martw się nic nie powiem. Jesteś moja najlepszą przyjaciółką i bardzo cię kocham jak przyjaciela.

- Ja też cię kocham. - Powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam. - Czemu to wszystko jest takie trudne?

- Bo dorosłość jest do bani. - Powiedział Szymon.

- A jak z tą dziewczyną co mi opowiadałeś?

- Super. Jutro mamy randkę. Chciałbym żebyś ją poznała.

- Bardzo chętnie. - Powiedziałam. - Cieszę się, że przynajmniej tobie się układa. - Chłopak pocałował mnie w czubek głowy. Kochałam go za poczucie bezpieczeństwa jakie mi dawał, jednak to za mało rzeczy stworzyć związek.

Po jakiejś pół godzinie wróciliśmy do salonu do wszystkich.

- Długo was nie było. - Powiedziała Klara. Szymon usiadł na fotelu i posadził mnie sobie na kolanach.

- Musieliśmy pogadać. - Powiedział Szymon.

- Ładnie razem wyglądacie. - Powiedziała znowu Klara. Co ona się tak uparła na nas? Zastanawiałam się.

- Dziękujemy. - Zaczęliśmy się z Szymonem śmiać. - Tylko wiesz jest jeden problem. - Powiedział chłopak.

- Jaki? - Zapytał Maciek.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Powiedziałam.

- Jak to? - Zapytała Klara. - Przed chwilą słyszałam jak wyznawałaś mu miłość. - Zrobiłam duże oczy.

- Bo go bardzo kocham. Ale jak przyjaciela. - Powiedziałam, popatrzyłam na Szymona i się uśmiechnęłam.

- Serio tylko przyjaciele? Zachowujecie się jak para. - Powiedział Maciek.

- Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Spróbowaliśmy ale nie wyszło więc postanowiliśmy, że będziemy przyjaciółmi bo uwielbiamy swoje towarzystwo. - Powiedział Szymon.

Na tym ta dziwna rozmowa się zakończyła. Nikt już nic więcej nie powiedział. Poprawił mi się trochę humor, Szymon potrafił odczytać mnie jak nikt inny. Chciałam go kochać, ale nie potrafiłam kochać go jak mężczyznę. Po 22 wszyscy poza mną poszli na imprezę. Ja nie miałam już siły na imprezy. Praca wykańczała mnie bo praca w przedszkolu zabierała bardzo dużo siły i energii i fizycznej i psychicznej. Posprzątałam po imprezie i poszłam do swojego pokoju spać.

Jednak w środku nocy obudził mnie dzwonek do drzwi. Popatrzyłam zdezorientowana na zegarek, który wskazywał 3 w nocy. Zapaliłam lampkę i zeszłam na dół. Zaświeciłam światło w przedpokoju.

- Kto tam? - Zapytałam ze strachem.

- To ja Maciek. Wpuść mnie. - Otworzyłam drzwi. Chłopak był pijany. Pomogłam mu wejść do mieszkania. Zaprowadziłam go do pokoju. Gdy już tam byliśmy chciałam mu pomóc ściągnąć bluzę, ale chłopak zachwiał się i padł na mnie. Na szczęście utrzymałam się na nogach. Położyłam go na łóżku.

- Dziękuję. - Powiedział i złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie. Tym razem nie ustałam na nogach i wylądowałam na łóżku na Maćku. - Jesteś wyjątkowa. Dziękuję, że tu jesteś.

- Nie ma za co.

- Tak bardzo chciałbym Cię teraz pocałować. - Powiedział chłopak, a mi serce zaczęło szybciej bić.

- Masz dziewczynę, nie możesz tego zrobić. - Powiedziałam. Wstałam z łóżka, zgasiłam światło i poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku i do rana nie zasnęłam już. Pół nocy płakałam. Nie radziłam sobie z ta sytuacją.

Rano nie mogłam zejść na dół, nie potrafiłam. Bardzo zdziwiło mnie to co powiedział Maciek. Ale nie chciałam brać tego do siebie, nie chciałam brać bo on był pijany i miał dziewczynę. Koło 12 ktoś zapukał do moich drzwi, wiedziałam oczywiście, że to Maciek.

- Proszę. - Powiedziałam.

- Mogę wejść? - Zapytał Maciek.

- Jasne. - Chłopak wszedł do pokoju i usiadł obok mnie na łóżku, w ręku miał talerz z kanapkami i gorącą herbatę.

- Zrobiłem ci śniadanie, ale ty nie schodzisz. - Powiedział chłopak. Śniadanie położył na moim biurku.

- Dziękuję. Mam dziś jakiś kiepski dzień. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Co się stało? Czy to ma związek z wczorajszą nocą? Przepraszam, że wróciłem w takim stanie. Pokłóciłem się z Klarą i poszedłem w tango z Szymonem.

- Przykro mi, że się pokłóciliście. Nie masz za co przepraszać. Odstawiłam cię do łóżka i poszłam do siebie.

- Nie powiedziałem ci nic przykrego? - Zapytał Maciek.

- Nie, oczywiście, że nie.

- To super. Bo już myślałem, że powiedziałem ci coś złego i nie chcesz ze mną rozmawiać.

- Wszystko jest w porządku. Naprawdę. - Skłamałam, nie chciałam tego robić, ale nie mogłam mu powiedzieć prawdy.

- Obejrzymy razem jakiś film? - Zapytał chłopak.

- Jasne, za chwilę zejdę. - Powiedziałam.

Maciek wyszedł z pokoju, ja postanowiłam się przebrać i zejść do niego. Cały dzień spędziliśmy razem. Wieczorem wyszliśmy z Mackiem na miasto na piwo. Zadzwoniliśmy do Szymona i Karola żeby do nas dołączyli.

Siedzieliśmy w barze, nawet nie tyle w barze co w ogródku baru. Spędziliśmy ze sobą wspólnie świetnie czas. Bez zbędnych pytań, bez podtekstów. Maciek nie chciał powiedzieć o co pokłócił się z Klarą. Ale nikt na niego nie naciskał. Stwierdziłam, że będzie chciał powiedzieć to nam powie, bez nacisków.

Wróciliśmy do domu po północy. Każde poszło do swojego pokoju. Bardzo chciałam spędzić z nim jeszcze trochę czasu, ale nie chciałam kusić losu.

Maciek cały tydzień był jakiś dziwny. Przez cały tydzień nie gadał z Klarą. Chciałam mu jakoś pomóc w tej sytuacji, ale nie wiedziałam jak mam to zrobić. W piątek nie przyszli do nas Klara i Kamil. Coś mi nie pasowało w tej sytuacji. Chłopaki w piątek znowu poszli na imprezę, ja nie miałam ochoty. W nocy znowu obudziło mnie coś. Coś spadło na ziemię. Poszłam sprawdzić co to. Znalazłam Maćka w kuchni. Zbierał szkło. Był pijany.

- Obudziłem cię? Przepraszam. - Powiedział chłopak.

- Nic się nie stało. Zostaw posprzątam to. - Powiedziałam i pomogłam mu wstać. Posadziłam na krześle i pozamiatałam stłuczoną szklankę. - Nic ci się nie stało? - Zapytałam.

- Nie. Wszystko w porządku.

- Chodź zaprowadzę cię do pokoju. - Powiedziałam i pociągnęłam go do siebie.

- Czemu jesteś taka idealna? Czemu tak dobrze przy tobie się czuję? - Zapytał chłopak a ja zamarłam.

- Jesteś pijany, bredzisz coś. - Powiedziałam.

- Tydzień temu mówiłaś to samo. A ja naprawdę chciałbym Cię pocałować. - Serce biło mi jak szalone.

- Porozmawiamy jutro, okej? - Nie miałam już na to siły. - Jak wytrzeźwiejesz.

Odprowadziłam go do pokoju i poszłam do siebie. Męczyło mnie już to co on robił i mówił. W sobotę rano wyszłam z mieszkania zanim Maciek wstał. Postanowiłam pojechać do domu. Dzień wcześniej dzwoniłam i zapowiedziałam się z wizytą. Spędziłam tam cały dzień. Pomagałam siostrze prasować i układać ubranka dla dzidziusia. Potem pojechałam na zakupy z koleżanką z pracy. Kupiłam sobie sukienkę i koszulę. Gdy weszłam do mieszkania usłyszałam podniesione głosy w pokoju Maćka. Kłócił się z Klarą.

- Myślisz, że nie widzę jak ona na ciebie patrzy? - Krzyczała Klara do Maćka.

- Kobieto co ty sobie uroiłaś znowu? Lepiej popatrz na Kamila, wpatrzony jest w ciebie jak w obrazek. Co ty myślisz, że ja nie wiem, że on jest w tobie zakochany? Każdy to widzi. I ty robisz mi wymówki? - Powiedział Maciek wkurzony. - Daj spokój tej biednej dziewczynie.

- Tak, a może mi w takim razie powiesz gdzie byłeś wczoraj?

- W klubie z Szymonem i Karolem. - Powiedział chłopak.

- Ona była z wami?

- Co? Nie, oczywiście, że nie. - Krzyknął wkurzony chłopak. - Klara proszę daj już spokój. Przecież wiesz, że kocham tylko Ciebie. Nic do niej nie czuje, przysięgam.

Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do swojego pokoju. Usłyszałam już i tak za dużo. Po jakichś 10 minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi lub wychodzi z mieszkania. Po 2 minutach ktoś zapukał do moich drzwi.

- Proszę. - Powiedziałam. Drzwi się otworzyły i weszła do nich Klara.

- Mogę wejść? - Zapytała.

- Tak. Coś się stało?

- Przepraszam. - Powiedziała dziewczyna.

- Za co? - Zapytałam zdziwiona.

- Za to co usłyszałaś gdy wróciłaś do domu. Nie wiem co usłyszałaś, ale na pewno słyszałaś o co kłóciliśmy się.

- Nie ma za co. Klara ja ci obiecałam co na naszym pierwszym spotkaniu, że ci go nie zabiorę i nie zamierzam tego robić.

- Dobrze, dziękuję. - Powiedziała Klara. - Zejdziesz do nas? Szymon z Karolem przyszli.

- Tak, zaraz przyjdę. - Powiedziałam. Klara wyszła z mojego pokoju. Ja przebrałam się, przykleiłam sobie uśmiech do twarzy i zeszłam na dół.

- Cześć – Powiedziałam do wszystkich.

- Cześć Zosia. - Powiedział Szymon i podszedł do mnie przytulić mnie i pocałować z policzek na powitanie, jak mieliśmy to w zwyczaju.

Siedzieliśmy w salonie i piliśmy alkohol. Sama miałam ochotę się upić, wypiłam więc sama butelkę wina. Gdy wszyscy poszli, wyszłam na balon podziwiać trochę widoki. Oparłam się o barierkę i napawałam się ciszą oraz lekkim, ciepłym, letnim wiatrem. Był już wrzesień i nie było już tak ciepło jak w lecie, ale nadal było bardzo ciepło. Nagle poczułam, że ktoś mnie otula kocem.

- Dziękuję. - Powiedziałam.

- Proszę. - Maciek stanął obok mnie. - O czym tak myślisz?

- O niczym, napawam się ciszą. - Odpowiedziałam, zamknęłam oczy. Nagle poczułam jak Maciek przekręcił głowę w swoją stronę i pocałował mnie. Odwzajemniłam jego pocałunek, tak długo na to czekałam. Poczułam motyle w brzuchu. Był to lekki pocałunek. Gdy otworzyłam oczy, popatrzyłam w jego piękne niebieskie oczy i się uśmiechnęłam.

- Czemu ty chcesz mnie całować zawsze jak jesteś pijany? - Zapytałam.

- Zosia, ale ja dziś nie wypiłem ani kropli. Jestem trzeźwy i wiem co robię. Nie wiem jak ty to robisz, że tak mnie do ciebie ciągnie.

- Maciek, ale ty masz dziewczynę. - Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju. Byłam taka szczęśliwa, w końcu mogłam go pocałować i jeszcze bardziej utwierdzić się w przekonaniu, że jestem w nim zakochana po uszy.

W niedziele poszłam do kościoła i po powrocie zastałam w kuchni Maćka i Klarę. Jedli razem obiad. Na ich wspólny widok prawie się rozpłakałam. Gdy poszli do pokoju odgrzałam sobie obiad, który przywiozłam z domu i usłyszałam strzępek ich rozmowy.

- Klara proszę przestań, przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. Nic do niej nie czuje. - Powiedział Maciek do swojej dziewczyny.

Nagle odechciało mi się jeść. Włożyłam więc talerz do lodówki i poszłam na górę. Zobaczyłam tam, że mam wiadomość.

- Zosia jak tam? - Wiadomość pochodziła od Szymona.

- Rewelacyjnie. - Odpisałam. Nie miałam siły na rozmowy z nim. Na rozmowy z nikim.

Położyłam się na łóżku i najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się. Po jakimś czasie ktoś wszedł do mojego pokoju, położył się obok mnie i mocno przytulił.

- Zosia, słońce proszę daj sobie z nim spokój. Zacznij się spotykać z kimś innym. - Powiedział Szymon. Usiadłam i na niego popatrzyłam.

- Wiem, że tak powinnam zrobić. Ale on mi miesza w głowie. Mówi jakieś dziwne rzeczy, zachowuje się dziwnie.

- Co ci powiedział? - Zapytał chłopak.

- Nie wiem czy powinnam ci mówić. - Powiedziałam.

- Zosia proszę, chcę ci pomóc.

- No dobra. Powiedział, że jestem idealna, że przy mnie czuje się dobrze. A wczoraj mnie pocałował. A dziś słyszałam jak mówił do niej, że kocha tylko ją. Zabolało mnie to. Poczułam się jakby się mną bawił. - Powiedziałam i łzy spływały po moich policzkach. Chłopak otarł łzę z mojego policzka.

- Zosia przykro mi, że on się tak zachowuje. Nie ma do tego prawa. Wiem, że go kochasz, ale widzisz on jej nie zostawi, oni tak często kłócą się o inne dziewczyny. Maciek jest przystojny, podoba się kobietom. Oni się bardzo często kłócą o te dziewczyny. Maciek to dobry facet, nawet bardzo, ale on nie zostawi Klary. Proszę odpuść go sobie, zacznij spotykać się z innymi facetami, może trafisz na jakiegoś fajnego faceta.

- Szymon nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym kochać ciebie. - Powiedziałam i przytuliłam się do niego.

- Tak, ja też chciałbym być tym facetem. - Powiedział chłopak.

- Szymon, ale ty nie… - Zapytałam, ale nie dał mi skończyć.

- Nie, oczywiście, że nie. Tylko jakoś ciężko mi sobie znaleźć normalną dziewczynę.

- Nie wyszło Ci z tą dziewczyną. - To było bardziej stwierdzenie niż pytanie.

- A no nie. - Powiedział chłopak ze smutkiem.

- Przykro mi. Zaproponowałabym Ci wyjście na piwo, ale jutro idę do pracy, a na kacu nie dam rady pracować.

- Wiesz nawet nie mam na to siły dziś. Może w następny piątek się wybierzemy sami na piwo. Bez tego całego towarzystwa?

- Myślę, że to jest świetny pomysł. - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - Dziękuję, że jesteś.

Leżeliśmy na moim łóżku i zasnęliśmy. Obudziłam się jak już było ciemno. Szymon nie spał tylko na to się patrzył.

- Czemu tak na mnie patrzysz? - Zapytałam.

- Bo wyglądałaś na taką szczęśliwą jak spałaś. - Odpowiedział.

- Bo przy tobie czuje się bezpieczna i taka spokojna. - Powiedziałam. - Chodź pójdziemy na kolację. - Szymon wstał i pociągnął mnie w swoją stronę. Zeszliśmy do salonu gdzie siedział Maciek i Klara. Oglądali jakiś film.

- Nareszcie jesteście. Co robiliście tam tyle czasu? - Zapytał Maciek.

- Spaliśmy. - Odpowiedziałam. Maciek zrobił duże oczy.

- Tak razem? - Zapytał zdziwiony.

- No tak. A co w tym dziwnego? - Zapytał Szymon.

- No w sumie to nic. - Odburknął Maciek.

Poszliśmy z moim przyjacielem do kuchni. Zrobiłam na tosty, i herbatę. Posiedzieliśmy chwilę w kuchni.

- Wiesz, że musimy tam iść. - Szepnął mi do ucha Szymon.

- Wiem. - Odpowiedziałam, bałam się, że nie dam rady dłużej tego znieść. Miałam ostatnio jakiś dołek, z którego nie mogłam wyjść. Ale wiedziałam, że po takich złych chwilach zawsze przychodziły te dobre.

- Szymon wiesz co, może chodźmy na to piwo dziś. - Powiedziałam mu do ucha.

- Już myślałem, że nic z tego nie będzie dziś. - Szepnął mi do ucha.

- Daj mi 5 minut i wychodzimy. - Powiedziałam i pobiegłam na górę się przebrać. 5 minut później byłam już na dole i zakładałam buty do wyjścia.

- A wy dokąd? - Zapytał Maciej.

- Na piwo. - Powiedziałam.

- My też chcemy. - Powiedział Maciek.

- Sorry stary, ale to dwuosobowe wyjście. Macie wolną chatę, korzystajcie. - Powiedział Szymon.

Wyszliśmy szybko z bloku i poszliśmy do tego baru co ostatnio chodziliśmy. Wypiłam 3 piwa i byłam mocno wstawiona. Porozmawialiśmy szczerze z Szymonem i stwierdziłam, że ma rację, pora zacząć się spotykać z facetami.

Wróciłam do domu po 23. Chciałam wejść najciszej jak się da, jednak nie udało mi się to. Po zamknięciu drzwi klucze wypadły mi z ręki.

- Cholera. - Powiedziałam.

- Co się stało? - Do przedpokoju wszedł Maciej.

- Nic. Przepraszam, że cię obudziłam. Wracaj do łóżka. - Powiedziałam i skierowałam się do własnego pokoju. Jednak chłopak złapał mnie za rękę, pociągnął w swoją stronę i pocałował. Pocałował mnie tak, że aż się nogi po de mną ugięły.

- Zosia, co ty ze mną robisz? - Zapytał.

- Ja z tobą? To ty wysyłasz mi sprzeczne sygnały. Najpierw mówisz mi takie rzeczy a potem mówisz swojej dziewczynie, że kochasz tylko ją. Zastanów się człowieku czego ty chcesz. - Odwróciłam się i poszłam na górę do swojego pokoju.

Wychodząc do pracy kolejnego dnia czułam, że ten dzień będzie inny. Po pracy poszłam do biblioteki. Gdy wchodziłam do środka w drzwiach wpadłam na jakiegoś chłopaka. Tego dnia padał deszcz więc, gdy na niego wpadłam to poślizgnęłam się i upadłam na tyłek. Chłopak pomógł mi wstać.

- Przepraszam, że cię przestraszyłem. - Powiedział i podał mi rękę, pomógł mi w ten sposób wstać.

- Nic się nie stało. To też moja wina, chciałam szybko i wyszło jak zawsze.

- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę? - Zapytał chłopak.

- Nie trzeba, dziękuję. - Powiedziałam.

- To może chociaż twój numer telefonu?

- Przepraszam, ale nie daje nieznajomym numeru telefonu. - Powiedziałam. - Do zobaczenia. - Weszłam do środka.

- Jak mamy się spotkać skoro nie wiem nawet jak masz na imię. - Powiedział chłopak.

- Zosia. Jeśli mamy się jeszcze kiedyś spotkać to los nas ze sobą złączy. - Puściłam do niego oko i poszłam wypożyczyć książkę.

Gdy wyszłam ten chłopak nadal stał koło biblioteki.

- Ty nadal tutaj? - Zapytałam.

- Postanowiłem się tak szybko nie poddawać. Spodobałaś mi się i chce zawalczyć.

- Uwierz mi nie warto. - Odpowiedziałam.

- Pozwól, że ja to ocenie. - Powiedział chłopak.

- Uparty jesteś. - Powiedziałam.

- Tylko jeśli mi bardzo na czymś zależy. - Odparł chłopak.

- No proszę jedna kawa. Jeśli ci się nie spodoba dam ci spokój.

- Ok. - Dałam mu swój numer telefonu. Umówiliśmy się kolejnego dnia, w kawiarni w centrum, niedaleko pracy Maćka. Dowiedziałam się, że ma na imię Wojtek.

Ubrałam się w sukienkę w kwiatki, na to skórzana kurtka i trampki. Gdy przyszłam chłopak już siedział i na mnie czekał.

- Pięknie wyglądasz. - Powiedział na powitanie.

- Dziękuję. - Zamówiliśmy kawę. Pogadaliśmy trochę, fajnie się gadało, ale jakoś nie było w tym nic więcej. Jednak nie chciałam go tak szybko skreślać. Zaprosiłam go do nas na piątek. Skoro mogli przychodzić znajomi Maćka to moi też.

- Dlaczego jesteś sama? - Zapytał w pewnym momencie i złapał mnie za rękę, która leżała na stole.

- Jakoś tak wyszło. Nie mam ostatnio szczęścia do facetów. Ale wiesz w sumie chyba dobrze mi na razie tak jak jest. - Podpowiedziałam i zabrałam rękę. - Wiesz ja już muszę iść. Widzimy się w piątek. - Chciałam zapłacić, ale Wojtek uparł się, że to on zapłaci.

Gdy wróciłam do domu Maciek siedział w kuchni.

- Cześć. - Rzuciłam i uśmiechnęłam się.

- Cześć. - Odpowiedział jakby był obrażony.

- Coś się stało?

- Widziałem cie z tym chłopakiem. - Powiedział gniewnym tonem. Przez chwilę zastanawiałam się o czym on mówi. Ale nagle mnie olśniło.

- I dlatego jesteś taki zły? - Zapytałam. Podszedł do mnie bardzo blisko.

- Chyba jestem zazdrosny. - Aż mnie zatkało jak to usłyszałam.

- O kogo? O mnie? - Przełknęłam z trudem ślinę.

- Tak. I nie chce żebyś się z nim spotykała. - Zaczęłam się śmiać.

- Jakim prawem? Masz dziewczynę, nie pomyliło ci się coś? - Zapytałam. - Maciek wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Bo coś dziwnego zaczyna się dziać. Masz dziewczynę, twierdzisz, że ją kochasz, a ze mną grasz w jakąś dziwną grę. Nie zgadzam się na to. Owszem podobasz mi się, nie będę dłużej tego ukrywać, ale zapamiętaj dopóki masz dziewczynę, nic między nami nigdy nie będzie. Chyba nadszedł czas żebym się stąd wyprowadziła. - Chłopak popatrzył na mnie przerażony.

Komentarze