Potęga uczuć cz. 6

- Cześć kochanie. - Powiedział chłopak, gdy wrócił z pracy. Pocałował mnie w policzek.

- Część. Obiad masz w kuchni.

- Dziękuję. - Chłopak gdy zjadł obiad przyszedł do mnie do salonu. Oglądaliśmy telewizję, ale nie trwało to zbyt długo. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Bardzo często przytulaliśmy się, całowaliśmy się lub spędzaliśmy czas w sypialni.

Dwa kolejne miesiące były sielanką. Nie kłóciliśmy się, byliśmy bardzo zgodną parą. Z każdym dniem kochałam go coraz bardziej. W grudniu poczułam się gorzej i zwolniłam się z pracy wcześniej. Gdy wchodziłam do mieszkania, usłyszałam, że Maciek rozmawia z kimś przez telefon, nie chciałam mu przeszkadzać poszłam więc do siebie na górę. Mimo, że byliśmy razem każde nadal miało swój pokój.

Położyłam się na łóżku, ale nie mogłam zasnąć bo było mi niedobrze. Poszłam więc zrobić sobie herbatę miętową. Maćka już w domu nie było. Wyszedł widocznie gdy byłam w pokoju. Siedząc przy stole w kuchni nagle coś sobie uświadomiłam. Aż zbladłam. Wzięłam telefon aby potwierdzić moje przypuszczenia. Nie miałam miesiączki od ponad miesiąca. Umówiłam się od razu do ginekologa aby potwierdzić moje przypuszczenia. Nie chciałam mówić nikomu zanim nie będę miała pewności. Udało mi się umówić wizytę już na kolejny dzień.

Wieczorem gdy Maciek wrócił do domu leżałam na kanapie i oglądałam telewizję.

- Część słońce. - Powiedział i przyszedł mnie pocałować. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej. Przenieśliśmy się do sypialni, gdzie spędziliśmy cały wieczór.

Cieszyłam się że być może jestem w ciąży. Miałam już 28 lat i to był dobry czas na dziecko.

Przed pracą poszłam do ginekologa. Moje przeczucia się potwierdziły. Byłam w szóstym tygodniu ciąży. Cieszyłam się, tylko nie wiedziałam jak Maciek przyjmie tą wiadomość.

Po pracy wróciłam do mieszkania. Wiedziałam, że Maciek ma wrócić późno bo w pracy miał robić nadgodziny, przygotowałam więc dla nas kolacje zamiast obiadu. Czekałam na niego. Przyszedł zmęczony, a ja źle się czułam. Maciek był jakiś małomówny, nie miał humoru.

- Coś się stało? - Zapytałam.

- Nie. Miałem po prostu ciężki dzień. - Odpowiedział.

- Maciek muszę ci coś powiedzieć. - Zaczęłam. Bardzo się bałam tego jak on na to zareaguje.

- Tak? Co się stało? - Z trudem przełknęłam ślinę.

- Jestem w ciąży. - Powiedziałam. Złość która namalowała się na jego twarzy przeraziła mnie.

- Co takiego? Chyba sobie żartujesz. - Krzyknął i wstał od stołu. Przestraszyłam się i aż podskoczyłam na krześle.

- Przestań krzyczeć.

- Zosia. Nie chce tego dziecka. Nie jestem gotowy na to żeby zostać ojcem. Załatw to jakoś. - Powiedział Maciek. A mi łzy napłynęły do oczu.

Chłopak ubrał się, wyszedł z mieszkania i trzasnął drzwiami. Złamał mi serce tym samym. Zranił mnie jak jeszcze nigdy wcześniej. Zadzwoniłam do Szymona.

- Hej, co się stało? - Zapytał przestraszony.

- Czy mogę się zatrzymać u ciebie przez kilka dni?

- No jasne. - Odpowiedział Szymon.

- A możesz po mnie przyjechać?

- Będę za 10 minut.

Poszłam do siebie na górę spakować się. Postanowiłam spakować wszystkie swoje rzeczy. Dla mnie słowa Maćka były definitywnym końcem.

Gdy przyszedł Szymon kończyłam pakować pierwszą walizkę.

- Zosia co się stało? - Zapytał gdy wszedł do mieszkania.

- To koniec. Odchodzę od niego. - Powiedziałam i rozpłakałam się. Opowiedziałam mu całą sytuację, Szymon nie mógł uwierzyć, że Maciek się tak zachował. Pomógł mi spakować walizki, zniósł je zna dół i spakował do mojego auta. Ja zamknęłam mieszkanie, wrzuciłam klucz do skrzynki na listy. Usiadłam jako pasażer. Odjeżdżałam stamtąd ze złamanym sercem.

Szymon zabrał mnie do siebie do mieszkania. Mieszkał sam w kawalerce. Sam wniósł moje walizki na górę. Usiadłam na kanapie u niego w salonie i się rozpłakałam. Chłopak usiadł koło mnie i przytulił mnie.

- Przykro mi. - Powiedział.

- Mi też. Ale powrotów nie będzie. - Powiedziałam i otarłam łzy. - Czy mogę się iść wykąpać?

- Jasne. - Wstałam wzięłam swoje kosmetyki i poszłam do łazienki.

Stałam długo pod prysznicem, pod strumieniem gorącej wody. Jednak prysznic nie dawał ukojenia, a łzy nie przestawały płynąć. Gdy wyszłam spod prysznica, ubrałam koszulkę i leginsy i poszłam do salonu do Szymona. Było już późno, zadzwoniłam do koleżanki czy może przyjść za mnie do pracy, zgodziła się więc miałam wolny dzień.

- Zosia, idź do pokoju, połóż się. - Powiedział Szymon.

- A Ty? - Zapytałam.

- Ja się prześpię tu na kanapie.

Poszłam do sypialni i położyłam się. Byłam wykończona, więc od razu zasnęłam. Gdy wstałam, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest 6 rano. Myślałam, że Maciek zadzwoni do mnie jak wróci do mieszkania, jednak nie zrobił tego. Zabolało mnie to. Obudziłam Szymona do pracy.

- Jak się czujesz? - Zapytał.

- Tak samo jak wczoraj. Nie wierze w to jak on się zachował. - Odpowiedziałam.

- Ja też nie. Przykro mi z tego powodu i wstyd mi za niego. - Pocałowałam go w policzek.

- Dziękuję, że jesteś. - Powiedziałam.

Szymon szybko zebrał się do pracy. Ja pół dnia przeleżałam, potem postanowiłam zrobić obiad dla Szymona. Nie miał za wiele w lodówce, ale coś mi się udało przygotować.

Popołudniu zadzwonił do mnie Maciek. Postanowiłam nie odbierać. Zranił mnie. Jednak telefon nie przestawał dzwonić. Jedno połączenie się kończyło, drugie się zaczynało. Po pół godzinie wyłączyłam telefon.

Snułam się po mieszkaniu, ale nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Chciałam iść na spacer, ale nie miałam kluczy do mieszkania.

Koło 16 do mieszkania wrócił Szymon.

- Cześć mała. - Powiedział i pocałował mnie w policzek.

- Cześć. - Odpowiedziałam smętnie. - Zrobiłam Ci obiad.

- Dziękuję. - Uśmiechnął się. - Ale uważaj bo się przyzwyczaję.

- Oj Szymon, wiele bym dała, żebyś to był właśnie ty. - Powiedziałam.

- Zosia, chyba muszę Ci się do czegoś przyznać. - Powiedział i złapał mnie za rękę, a ja z trudem przełknęłam ślinę.

- Słucham. Co się stało?

- Wiesz, że cię kocham. - Usiadłam na kanapie, a Szymon obok mnie.

- No tak. - Uśmiechnęłam się do niego. - Ja ciebie też.

- Ale ja ciebie kocham inaczej niż ty mnie. - Nie rozumiałam co on chce mi powiedzieć.

- Co masz na myśli? - Zapytałam.

- Bo ja ciebie kocham jak kobietę. - Zamarłam.

- Szymon… ja…

- Tak, ja wiem, że ty kochasz Maćka, i nigdy nie chciałbym stanąć pomiędzy wami. Ale nie mogę dłużej udawać, że jest inaczej. Wiem, że jesteś z nim w ciąży, i że być może się zejdziecie z powrotem niedługo. Ale po prostu chcę żebyś wiedziała.

- Nie zejdę się z Maćkiem. Nie mogę na niego patrzeć. Bardzo mnie zranił i swoim zachowaniem pokazał, że nic do mnie nie czuję. Chciał się tylko zabawić, to wszystko. - Powiedziałam.

- To skoro tak stawiasz sprawę to daj nam szansę, ja pomogę wychować ci to dziecko. Będę dla niego jak ojciec, będę go kochał jak swoje. - Powiedział Szymon. W jego oczach widziałam wielki ból i wielką miłość.

- Szymon nie mogę skazywać cię na coś takiego. - Powiedziałam.

- Ależ możesz. Daj nam szansę, może poczujesz coś więcej do mnie. Jeśli nie zostaniemy tylko przyjaciółmi. - Powiedział chłopak.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? - Zapytałam.

- Bo uświadomiłem sobie to dopiero niedawno. Ja naprawdę traktowałem cie tylko jak przyjaciółkę. Byłem przy tobie, doradzałem a gdy spotykałem się z innymi dziewczynami porównywałem je do ciebie. I gdy ostatnio zobaczyłem cię z Maćkiem jak cię całujesz, coś we mnie się ruszyło, serce mi pękło. - Powiedział chłopak. Położyłam mu rękę na policzku i zaczęłam go po nim gładzić.

- Niebo mi ciebie zesłało. Jesteś moim aniołem. - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - Przemyślę twoją propozycję. A teraz ja mam prośbę.

- Tak? - Zapytał chłopak.

- Pójdziemy na spacer? Cały dzień siedzę w mieszkaniu, szału już dostaję, jeszcze Maciek dzwonił do mnie pół dnia. Wspomniał sobie popołudniu że się wyprowadziłam. - Powiedziałam ironicznie.

- Dzwonił dziś do mnie. - Popatrzyłam przerażona na niego.

- Ale mu nie powiedziałeś że jestem u ciebie? - Zapytałam.

- Zosia musiałem. Nie chce go okłamywać.

- Rozumiem. To co idziemy na ten spacer? - Zapytałam.

- Tak. Jasne. - Wstałam i chciałam się iść przebrać. - Zosia? - Usłyszałam jak Szymon mnie woła. Odwróciłam się więc w jego stronę.

- Tak? - Zapytałam.

- Nie jesteś zła? - Podeszłam do niego i popatrzyłam mu głęboko w oczy.

- Szymon nie mogę być na ciebie zła za to, że powiedziałeś prawdę. Nie chcesz go okłamywać ja to rozumiem. Jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc, nigdy ci się nie odwdzięczę. Swoim zachowaniem teraz sprawiłeś, że zapomniałam o wszystkim. Dziękuję ci za to. - Wspięłam się na palce i pocałowałam w usta. A potem bez słowa odeszłam do jego pokoju przebrać się.

Gdy wychodziliśmy z klatki zauważyłam Maćka. Bardzo nie chciałam z nim rozmawiać, ale chyba nie miałam wyjścia.

- Chyba powinniśmy porozmawiać. - Powiedział Maciek gdy poszedł do nas.

- Nie mamy o czym. - Odpowiedziałam.

- Jak to nie mamy o czym? - Zapytał wzburzony Maciek.

- Normalnie. Nic od ciebie nie chce. - Powiedziałam. - Nie chce z tobą rozmawiać, ani Ciebie oglądać. Wypowiedziałeś się na temat mojego dziecka. Nie chcesz go więc nie mamy o czym rozmawiać. - Powiedziałam ze łzami w oczach. - Rozwiązałam twój problem.

- Jak to rozwiązałaś mój problem? - Zapytał chłopak.

- Normalnie. Nie musisz się czuć wobec mnie zobowiązany. Ja sobie poradzę. I nie chce cię nigdy więcej widzieć. - Powiedziałam.

- Nie masz prawa mnie tak traktować. - Powiedział ze złością. - Przyszedłem tu pogodzić się z Tobą.

- Ale ja nie chcę się godzić. - Odpowiedziałam. - Wyprowadziłam się z twojego domu, zabrałam wszystkie swoje rzeczy. Nie jesteśmy już razem.

- Zrywasz ze mną? - Zapytał zdziwiony Maciek.

- A czy wyprowadzka nie dała ci do zrozumienia? Sorry nie chce mi się gadać. - Ominęłam go i chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę.

- Wysłuchasz mnie czy chcesz tego czy nie. - Powiedział przez zaciśnięte zęby. Jednak zanim zdążyłam zareagować pomiędzy nami stanął Szymon.

- Puść ją. - Powiedział. - Robisz jej krzywdę.

- A ty co? Odwaliło ci? Nie chcesz chyba powiedzieć, że… - Maciek zaczął.

- Owszem chcę. Nie pozwolę ci jej tak traktować. - Powiedział Szymon.

- Nie chcesz mi chyba odebrać dziewczyny. - Wyszarpnęłam swoją rękę.

- Nie można komuś odebrać tego czego się nie ma. - Powiedziałam. - Nie jesteśmy już razem, a ty jestem dupkiem. Jesteś słaby. Nie umiesz wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.

Złapałam Szymona za rękę i odciągnęłam go do Maćka. Szymon objął mnie i poszliśmy na spacer. Czułam się przy nim naprawdę bezpieczna. Nie wiedziałam czy będę w stanie kiedyś go pokochać i czy mam prawo dawać nadzieje Szymonowi na to, że kiedyś coś z tego będzie. Chciałam żeby był szczęśliwy, bo bardzo na to zasługiwał.

Spacer przebiegł nam w miłej atmosferze, choć byłam bardzo milcząca i on chyba też.

- Nie chcę żebyś stracił przeze mnie przyjaciela. - Powiedziałam gdy wróciliśmy do mieszkania.

- Czemu miałbym stracić? - Zapytał Szymon.

- Bo znajomość ze mną będzie oznaczała jego stratę. - Powiedziałam.

- Zosia. - Szymon podszedł do mnie, złapał mnie za ramiona i popatrzył prosto w oczy. - Maciej jest dla mnie ważny, ale Ty ważniejsza. Jesteś w ciąży, zostałaś z tym sama, a ja ciebie kocham i bardzo chcę być ojcem dla tego dziecka. Jeśli będzie to oznaczało stratę Maćka to trudno. Z nim nie stworzę związku.

- Ale Szymon…. - Zaczęłam.

- Zosia ja wiem. Wiem, że może nic z tego nie być. Wiem, że możemy zostać tylko przyjaciółmi. Ale mimo to chce zaryzykować, bo serce mnie boli jak widzę jak on cię traktuje. - Przytuliłam się do niego. - Kocham Cię. - Powiedział. Chciałam mu odpowiedzieć, ale nie potrafiłam.


Komentarze