Potęga uczuć cz. 5


- Chyba jestem zazdrosny. - Aż mnie zatkało jak to usłyszałam.

- O kogo? O mnie? - Przełknęłam z trudem ślinę.

- Tak. I nie chce żebyś się z nim spotykała. - Zaczęłam się śmiać.

- Jakim prawem? Masz dziewczynę, nie pomyliło ci się coś? - Zapytałam. - Maciek wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Bo coś dziwnego zaczyna się dziać. Masz dziewczynę, twierdzisz, że ją kochasz, a ze mną grasz w jakąś dziwną grę. Nie zgadzam się na to. Owszem podobasz mi się, nie będę dłużej tego ukrywać, ale zapamiętaj dopóki masz dziewczynę, nic między nami nigdy nie będzie. Chyba nadszedł czas żebym się stąd wyprowadziła. - Chłopak popatrzył na mnie przerażony.

- Dlaczego? Co ty mówisz?

- Mam tego dość. Kocham cię i już nie wiem co mam robić. - Łzy stanęły mi w oczach. - Kocham Cię od pierwszego dnia tutaj, muszę patrzeć na ciebie z twoją dziewczyną, jak ją przytulasz i całujesz. Myślisz, że to jest dla mnie proste? Nie jest. Serce mi pęka za każdym razem gdy widzę was razem. Mam dość więcej nie zdołam wytrzymać. - Odeszłam do niego i poszłam na górę do pokoju. Przebrałam się i chciałam iść na spacer, wykorzystać ta piękną pogodę.

- Zosia masz rację przegiąłem. - Powiedział gdy zakładałam buty.

- Masz rację przegiąłeś.

- Dokąd idziesz?

- Na spacer. - Odpowiedziałam cicho.

- Czy mogę iść z tobą? Chce tak szczerze porozmawiać. A mieszkanie to chyba nie jest najlepsze miejsce.

- Nie wiem czy mam ochotę. - Powiedziałam.

- Proszę. Bardzo mi na tym zależy.

-Sorry, ale nie. Chce być sama. - Wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami. Miałam dość Maćka, Klary i tego wszystkiego. Nie potrafiłam ot tak patrzeć na nich, słuchać tego co Maciek mówi do mnie a potem do niej. To bardzo bolało.

Szłam przed siebie, mój telefon dzwonił kilka razy, ale nawet nie miałam ochoty go odbierać. Jednak po którymś razie z kolei, zdenerwowana wyciągnęłam telefon z kieszeni i chciałam go wyłączyć, żeby mieć spokój. Jednak zobaczyłam, że mam 20 nieodebranych połączeń od Szymona.

- Co się stało? - Zapytałam gdy odebrałam.

- Maciek do mnie dzwonił. - Powiedział Szymon. - Gdzie jesteś? Będę za 10 minut. - Nie miałam ochoty żeby z nikim rozmawiać, ale Szymon potrafił rozjaśnić mi niektóre rzeczy. Powiedziałam mu więc gdzie jestem, obiecał być za 10 minut i tak właśnie zrobił. Ja już nawet nie potrafiłam płakać z jego powodu. Byłam zła jak nigdy.

- Zosia. Martwiłem się. - Powiedziała Szymon, gdy usiadł koło mnie na ławce.

- Nie potrzebnie. Nie zrobię nic głupiego. - Powiedziałam.

- Dzwonił do mnie Maciek. Jest mu przy…. - Przerwałam mu.

- Już mnie to nie obchodzi. - Powiedziałam szybko. - Mam dość Maćka, Klary, tego co on mówi. Pora się wyprowadzić.

- Jesteś tego pewna? - Zapytał chłopak.

- Szymon a co ja mam zrobić? Sam powiedziałeś, że on jej nie zostawi.

- Sytuacja między nimi jest skomplikowana. - Powiedział Szymon.

- Nie chce o tym słuchać. Nie chce z nim gadać.

- Dobrze. Chodź pójdziemy na spacer.

Spędziliśmy ze sobą czas do późnego wieczora. Gdy wróciłam Maciek siedział w salonie.

- Zosia jesteś nareszcie. - Powiedział i podszedł do mnie. Odsunęłam się od niego.

- Nie dotykaj mnie. Mam dość. - Powiedziałam.

- Zosia nie mów tak chce pogadać.

- Ale ja nie chce. - Ominęłam go i poszłam do siebie do pokoju. Kilka kolejnych dni nie rozmawiałam z Maćkiem. Byłam zła i czułam się skrzywdzona.

W czwartek gdy wróciłam z pracy zabrałam się za przygotowanie obiadu. Maciek wrócił koło 16, akurat kończyłam gotować obiad.

- Cześć. - Powiedział chłopak.

- Cześć. - Odpowiedziałam.

- Zosia, proszę porozmawiajmy. - Powiedział i podszedł do mnie.

- No dobrze. Ale nie tutaj. Po obiedzie. Pójdziemy na spacer.

- Okej.

Po obiedzie ubraliśmy się i wyszliśmy. Niedaleko naszego mieszkania był lasek. Poszliśmy tam pogadać.

- Przepraszam. - Powiedział. - Nie wiem co mi odbiło. Zobaczyłem Cię z nim i coś we mnie drgnęło. Nie wiem co i dlaczego. Jeszcze Klara która się dziwnie zachowuje. Nie wiem o co jej ostatnio chodzi, o wszystko się czepia, wszystko jej nie pasuje.

- Może ma po prostu ciężki czas teraz w życiu? - Zapytałam.

- Nie, tu chodzi o coś innego.

- O co?

- Nie wiem. - Odpowiedział. - Czuje, że coś jest nie tak. I jeszcze w tym wszystkim jesteś ty. Działasz na mnie jakoś dziwnie. Czuje się przy tobie, tak dobrze, tak swobodnie. Nie wiem jak ty to robisz.

- Maciek nie chce o tym rozmawiać. Nie wiem jak mam się do tego odnieść. - Odpowiedziałam i odwróciłam głowę w drugą stronę.

- Hej. - Chłopak złapał mnie za brodę i odwrócił w swoja stronę. - Zosia, przysięgam uporządkuję swoją sytuację z Klarą dla Ciebie. Nie wiem co czuje do ciebie ale to dopiero początek. Daj mi trochę czasu bardzo cię proszę. - Powiedział a mi serce zaczęło szybciej bić.

- Maciek jak już to zrobisz to wtedy o tym porozmawiamy. Wierze ci ze to zrobisz, ale nie wiem kiedy, a nie chce sobie robić nadziei.

- Rozumiem. Proszę nie wyprowadzaj się. - Pocałowałam go w policzek.

- Zastanowię się. Wracamy? - Zapytałam – Robi się chłodno.

Wróciliśmy do domu, zjedliśmy razem kolację i obejrzeliśmy film. W nocy długo nie mogłam spać. Cały czas zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Maciek. Nie spałam prawie całą noc.

Kolejnego dnia nie widziałam Maćka przez cały dzień. Przyszedł wieczorem a zaraz za nim nasi znajomi w tym Klara. Rozzłościło mnie to trochę bo myślałam, że skoro składa takie deklaracje to ma zamiar je spełnić a nie tylko obiecywać. Dlatego uznałam, że zaproszenie Wojtka to dobry pomysł. Gdy zadzwonił do drzwi poszłam otworzyć.

- Cześć – Powiedziałam uśmiechnęłam się do niego.

- Cześć. - Odpowiedziałam. - Wejdź proszę. - Zaprowadziłam go go do salonu i przedstawiałam całej reszcie. Wzrok Maćka sprawił, że zamarłam. Był zły i to bardzo. Jakby wzrok mógł zabijać to Wojtek nie żyłby już i ja pewnie też.

Poszłam do kuchni przygotować sałatkę, miała być na świeżo więc musiałam to zrobić przy gościach.

- Co ty wyprawiasz? - Usłyszałam za plecami głos Maćka. Bardziej szeptał niż mówił.

- Sałatkę. - Odpowiedziałam.

- Nie mówię o tym. Tylko to tym chłopaku, co on tu robi?

- Jest moim znajomym. - Powiedziałam. - Ty zapraszasz swoich a ja swoich, chyba mam do tego prawo.

- Czy coś cię z nim łączy? - Zapytał.

- Nie. Jest moim znajomym to wszystko. Idź do gości. Weź te szklanki i sok. Ja przyjdę za 5 minut.

Chłopak posłuchał tego co mówiłam i poszedł do salonu. Gdy tam weszłam wszyscy bawili się w najlepsze. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Wieczór był bardzo miły.

Gdy w kuchni zmywałam talarze po zjedzonej kolacji, przyszedł do kuchni Wojtek.

- Jak tam? - Zapytałam.

- Dobrze. Masz fajnych znajomych. - Powiedział.

- Tak, są cudowni.

- Mam tylko wątpliwości co do tego jak cie traktuje Szymon. Wiesz że on jest w tobie zakochany?

- Wiem. - Powiedziałam. - Kocha mnie jak przyjaciółkę.

- Nie. To nie jest miłość przyjacielska. - Powiedział.

- Mylisz się. Przyjaźnimy się. Próbowaliśmy kiedyś, ale nie wyszło zostaliśmy przyjaciółmi. - Powiedziałam.

- Wiesz muszę już iść. Było mi bardzo miło. Spotkamy się jutro? - Zapytał.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Odpowiedziałam.

- Czemu?

- Mówiłam Ci, że nie chce faceta na razie.

- Wiem, ale może dzięki mnie zmienisz zdanie. - Powiedział. - Jutro o 18 przyjdę po ciebie i pójdziemy na spacer, nie chce słyszeć wymówek. pa. - Pocałował mnie w policzek i wyszedł, a ja stałam w kuchni jak słup. Nie zdążyłam nawet zareagować.

- Co się stało? - Do kuchni wszedł Szymon.

- Właśnie zaplanowano mi wieczór jutrzejszy bez mojej zgody i udziału. - Odpowiedziałam.

- Zosia ja nie będę ci wybierał znajomych, ale nie podoba mi się ten facet. Jest w nim coś dziwnego. I cały wieczór gapił się na Klarę.

- Powiedział mi coś dziwnego. - Powiedziałam.

- Co takiego?

- Że jesteś we mnie zakochany.

- Zosia wiesz co do ciebie czuje. - Powiedział. - I na jakim podłożu. - Uspokoiło mnie to trochę.

W sobotę postanowiłam nie iść na spacer z Wojtkiem. Nie miałam na to ochoty. Napisałam mu tylko, że coś mi wypadło i nie dam rady się z nim spotkać. Pojechałam do domu, moja siostra urodziła piękną dziewczynkę. Postanowiłam więc spędzić cały weekend w domu.

- Co się stało? - Zapytałam gdy weszłam do mieszkania a Szymon z Maćkiem siedzieli przy stole w kuchni i pili wódkę.

- Oto i jedyna osoba jaką znam, która nie kłamie. - Powiedział Szymon.

- Co się stało? - Zapytałam znowu.

- Byłem wczoraj u mojej dziewczyny, chociaż w tej sytuacji byłej dziewczyny. I nie uwierzysz co tam zastałem. - Powiedział Maciej.

- Maciek nie mam ochoty na zgadywanki, powiedz po prostu. - Powiedziałam.

- Nakryłem ją w łóżku z innym facetem. - Zamknęłam oczy bo bałam się tego co za chwilę usłyszę.

- Z kim? - Zapytałam z bijącym sercem. „Żeby tylko nie z Wojtkiem” – pomyślałam.

- Z twoim nowym kolegą. - Myślałam, że pęknie mi serce. Nic nie czułam do tego chłopaka, ale czułam się winna, że wprowadziłam go do naszego towarzystwa.

- Przepraszam. - Powiedziałam.

- Za co? - Maciek wstał i podszedł do mnie.

- Jakbym go nie przyprowadziła w piątek nic by się nie stało. - Powiedziałam i spojrzałam w dół.

- Mała to nie twoja wina. Dzięki tobie jestem wolny. Ona zatruwała mi życie. Uwierz mi ja nie pije z rozpaczy, ja się cieszę. Przy każdej próbie zerwania z nią szantażowała mnie, że się zabije. Ty uratowałaś mnie. Dziękuję. - Powiedział Maciek i pocałował mnie w policzek.

- Ile wy wypiliście? - Zapytałam.

- W sumie to niewiele, pół flaszki dopiero.

- Ty pijesz z radości – powiedziałam do Macka – a Ty? - Zwróciłam się do Szymona.

- Ja mu dotrzymuje towarzystwa. - Odpowiedział Szymon.

- Ok to wy się bawcie a ja idę pod prysznic. - Powiedziałam.

- Zosia odwieziesz mnie do domu? - Zapytał mój przyjaciel.

- Pewnie, powiedz tylko kiedy.

- Tak za godzinę myślę. - Powiedział chłopak.

- Okej.

Zaniosłam na górę swoje rzeczy, wzięłam ubrania na zmianę po kąpaniu i poszłam pod prysznic. Nic chciałam siedzieć z chłopakami na dole, poszłam więc do siebie.

Po godzinie Szymon zawołał mnie na dół żebym go odwiozła do mieszkania.

- Zosia możemy pogadać? - Zapytał Szymon gdy byliśmy pod jego blokiem.

- Jasne, co się stało? - Zapytałam.

- Chodzi o ciebie i Maćka.

- Szymon pomiędzy mną a Maćkiem nic nie ma. - Powiedziałam.

- A pozwolisz na to żeby teraz było?

- Nie wiem. Jakiś czas temu odbyłam z Maćkiem rozmowę. Powiedział mi wtedy, że on dla mnie uporządkuje swoje życie, że zerwie z nią, ale potrzebuje na to trochę czasu. - Powiedziałam.

- Zosia ja z nim dziś gadałem, on coś do ciebie czuje. - Powiedział Szymon.

- Już sama nie wiem. - Powiedziałam. - Wiesz, że go kocham.

- Wiem. I dlatego proszę daj wam szansę.

- Szymon zastanowię się. To jedno mogę ci obiecać. - Pocałowałam go w policzek. - Dziękuję, że mnie wspierasz. To bardzo dużo dla mnie znaczy.

- Tak postępują przyjaciele. W środę piwo? - Zapytał Szymon.

- Jasne. - Powiedziałam. Chłopak wyszedł z auta, a ja wróciłam do siebie. Maciek już spał. Ja tez poszłam spać. To był dzień pełen wrażeń.

Gdy wracałam z pracy kolejnego dnia pod klatką spotkałam Wojtka.

- Co tu robisz? - Zapytałam.

- Czekam na ciebie. - Odpowiedział.

- A po co?

- Już wiesz? - Zapytał.

- Tak. - Powiedziałam krótko.

- Proszę daj mi wytłumaczyć. - Powiedział.

- Wojtek ale ty mi nie musisz nic tłumaczyć. Po pierwsze nic nas nie łączy, a po drugie dla mnie wszystko jest jasne. Nie trzeba tu nic wyjaśniać. - Odwróciłam się i odeszłam od niego. Jednak złapał mnie za rękę i przyciągnął w swoją stronę.

- Nie ma ze mną tak łatwo. Owszem przespałem się z nią, ale ona sama chciała a ty mnie do tego popchnęłaś.

- Puść mnie. - Powiedziałam.

- Nie, wysłuchasz mnie czy tego chcesz czy nie.

- Wojtek ja ci od początku mówiłam, że nie chce się z nikim wiązać. W moim sercu już ktoś jest i nie da się go tak łatwo z niego wyrzucić.

- Wiesz co zachowujesz się jak zwykła dziwka. - Nie wytrzymałam i dałam mu w twarz. Nie przewidziałam tego, że on mi odda. Tak mocno mnie uderzył, że aż upadłam.

- Nie chce cię nigdy więcej widzieć. Następnym razem jak cię zobaczę w pobliżu mojego mieszkania to zgłoszę na policję nękanie i pobicie. Wynoś się. - Chłopak chciał podać mi rękę, żebym mogła wstać. - Wynoś się powiedziałam.

Wstałam i poszłam do mieszkania. Gdy weszłam poszłam do swojego pokoju i się rozpłakałam. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. - Powiedziałam. Do pokoju wszedł Maciek. Miał w ręku bukiet kwiatów. Popatrzyłam na niego i się rozpłakałam.

- Boże kochany co ci się stało? - Zapytał przerażony i kleknął koło mojego łóżka. - Kto Ci to zrobił? Proszę tylko nie mów, że sama bo nigdy w to nie uwierzę.

- Wojtek. - Powiedziałam krótko. Chłopak położył kwiaty na biurku, położył się na łóżku i przytulił mnie. Nagle wstał i wyszedł z pokoju. Przyniósł mi zimny okład. Przyłożył na mój spuchnięty policzek.

- Dziękuję. - Powiedziałam.

- Nie ma za co. - Podał mi kwiaty. - To dla Ciebie.

- Dziękuję. Są piękne. - Powiedziałam.

- Czy mogę cię pocałować? - Zapytał Maciek.

- Teraz chyba już tak. - Złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

Spędziliśmy razem miły wieczór. Leżeliśmy w moim łóżku i cały czas rozmawialiśmy. Zastanawiałam czy to sen? Czy mi się to śni i zaraz się obudzę i dowiem się, że to wszystko jest nieprawda.

Kolejnego dnia miałam w pracy dwie zmiany, więc wróciłam po 17:30 do domu. Jednak Maćka nie było. Okazało się, że on też musi robić w pracy nadgodziny i wróci bardzo późno. Miał tak wyglądać cały tydzień. Było mi przykro bo to były nasze początki, a jego już nie było. W środę poszłam z Szymonem na piwo.

- Cześć słońce. - Powiedział Szymon jak mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.

- Cześć. - Powiedziałam.

- Zeszliście się. To cudownie. - Powiedział.

- Tak, coś się między nami wydarzyło.

- Cieszę się.

- Chodź, opowiesz mi o tej nowej dziewczynie. - Powiedziałam.

- Skąd ty… - Zapytał zdziwiony.

- Przecież widzę ten błysk w oku. Chodź opowiesz mi. - Weszliśmy do baru, i pierwszy raz od jakiegoś czasu oboje byliśmy szczęśliwi. Spędziliśmy ze sobą 2h podczas których prawie cały śmialiśmy się. Gdy wróciłam do domu osłupiałam. W salonie na podłodze porozkładane były świeczki, które były zapalone. Na stole stało wino i kolacja. A na kanapie siedział Maciek.

- Cześć – powiedziałam zszokowana.

- Cześć – Odpowiedział. - Podoba ci się?

- Jest pięknie – powiedziałam. Łzy stanęły mi w oczach. Maciek podszedł do mnie i pocałował mnie. To dla ciebie. Kocham cię i chcę cię tak zaskakiwać każdego dnia. Chłopak delikatnie mnie pocałował. Byłam bardzo szczęśliwa. Nie wierzyłam, że w końcu się doczekałam tego, że jesteśmy razem.

Komentarze

Prześlij komentarz